Wywiad z Grahamem Mastertonem
Z okazji przeprowadzanego w księgarni Libroteka.pl „Miesiąca z Mastertonem” serwisowi udało się zadać kilka pytań pisarzowi na temat jego pracy, aktualnych planów i związków z naszym krajem.
Libroteka.pl: Witamy serdecznie! Wielu pisarzy mówi o tym, że najważniejszy w pisaniu jest ustalony rytm pracy i systematyczność. Jak wygląda dzień pracy Grahama Mastertona? Czy jest z góry ustalony, czy też raczej spontaniczny, uzależniony od weny?
Graham Masterton: Praktykowałem od siedemnastego roku życia, pracując jako reporter, a następnie redaktor kilku magazynów, w tym Penthouse’a. Jako profesjonalny dziennikarz musisz pisać, nieważne, czy masz natchnienie, czy nie, dlatego ja pracuję i piszę codziennie. Z chwilą, gdy zaczynam, staje się to łatwe, dlatego, że wracam do świata fikcji, o którym obecnie piszę; w momencie, gdy stwarzam postaci, one wykonują całą pracę za mnie. Czasem robią rzeczy, których dla nich nie planowałem, ale to czyni książkę bardziej interesującą dla mnie, kiedy muszę rozwikłać problemy, w które postaci same się wplątały.
Zaczynam pisać około 10:00 i pracuję do 17:00, 18:00. Potem zwykle idę do pubu na drinka i relaksuję się w gronie przyjaciół. Myślę, że wielu ludzi nie zdaje sobie sprawy, że pisanie powieści jest ciężką pracą. Musisz stworzyć nieistniejący świat w swojej głowie i codziennie go tam utrzymywać.
Libroteka.pl: Mark Twain pisał na leżąco, a Victor Hugo zupełnie nago. Czy Graham Masterton ma jakieś swoje „dziwactwa”, specyficzne okoliczności, dzięki którym łatwiej jest pisać?
Graham Masterton: Wszystkiego, czego potrzebuję w trakcie pisania to cisza. Dla mnie tworzenie jest niczym komponowanie muzyki, a więc pisanie także powinno posiadać swój rytm, tak, aby czytelnicy mogli poddać się mu, nie śledząc każdego słowa na stronie. Aby rozemocjonowani dzięki rytmowi, mogli wniknąć w świat, który stworzyłem, tak samo jak wnikają w świat filmowy, lub jeszcze lepiej – aby czytając, uwierzyli, że w nim żyją. Znam kilku pisarzy, którzy lubią, gdy w trakcie pisania towarzyszy im muzyka, ale ja nie chciałbym, aby rytm mojej prozy nosił ślady wpływu muzyki Beethovena, Brahmsa czy Pucciniego.
Libroteka.pl: W jakim czasie powstaje książka – od pierwszej myśli do końcowego dzieła? Podobno „Manitou” powstało w tydzień.
Graham Masterton: Zanim usiądę do pisania, zwykle noszę się z pomysłem napisania książki przez kilka miesięcy. Faza rozwoju jest dobra, ponieważ w trakcie upływu czasu mój umysł podświadomie pracuje nad fabułą, jej meandrami. Manitou zostało napisane w ciągu pięciu dni, ale znałem ducha rodowitych Amerykanów odkąd w 1955 roku, w wieku dziewięciu lat, przeczytałem historię Buffalo Billy`ego. To było wtedy, gdy moja żona Wiescka była w pierwszej ciąży i te dwie koncepcje inkarnacji ducha złożyły się mojej głowie na pomysł tej książki. Miałem na napisanie Manitou tylko pięć dni, ponieważ tylko tyle miałem przerwy pomiędzy pisaniem dwóch poradników seksuologicznych. Wtedy nie miałem pojęcia, że powieść kiedykolwiek zostanie opublikowana. Napisałem ją dla własnej przyjemności i by nie popaść w lenistwo.
Libroteka.pl: Nie zapytamy, skąd Pan czerpie swoje pomysły – to podobno najbardziej znienawidzone przez pisarzy pytanie 😉 Zapytamy inaczej – w jaki sposób wybiera Pan pomysł na książkę, w jaki sposób selekcjonuje, wybiera Pan najlepszą ideę?
Graham Masterton: Nie przeszkadza mi to „znienawidzone” przez pisarzy pytanie. Dla mnie to łatwe wskazać, skąd przychodzi pomysł. Moje reporterskie doświadczenie zawsze każe mi patrzeć na tło wszystkich historii, które widzę. Myślę o ich możliwościach w warunkach zaprezentowania ich jako newsów, wiadomości. Jeśli widzę wypadek samochodowy, nie myślę tylko, jakie to straszne, ale staram się zrozumieć, co się stało. Czy lokalne władze zadbały o stan drogi, czy droga była tak kiepsko utrzymana, że wypadek mógł się zdarzyć prędzej czy później. Dlaczego kierowca jechał tak szybko? Był pijany czy z innego powodu? Czy mógł przestraszyć się czegoś, co akurat pojawiło się przed nim na drodze? Coś realnego lub nierealnego? Skręcił, by to ominąć? Kiedy mój umysł zaczyna w ten sposób pracować, pomysły na krótkie opowiadania lub powieści zrodzą się wkrótce. Jeśli chcecie je nazywać dziećmi mojego umysłu, proszę bardzo. Moim zadaniem jest zatem dbać o ich rozwój i o to, by odebrały staranne wychowanie.
Libroteka.pl: Który ze swoich utworów uważa Pan za najgenialniejszy?
Graham Masterton: Nie wiem, która jest najgenialniejsza, ale jestem szczególnie dumny z Traumy (także Bonnie Winter), która jest opowieścią o pracującej w Los Angeles kobiecie, sprzątającej miejsca zbrodni. Kobieta pracuje i jednocześnie rozpada się mentalnie. Lubię także Descendant (Pogromcę wampirów), która daje inne spojrzenie na wampiry, mam nadzieję, że bardziej wiarygodne i realistyczne niż znane historie o tych stworzeniach. Zwykle nie piszę o wytartych, zużytych w kulturze postaciach, takich jak wampiry, wilkołaki czy zombie, ponieważ one są skazane na śmierć, co by nie mówić!
Libroteka.pl: Pisze Pan przede wszystkim horrory. Dlaczego to właśnie groza rządzi w Pańskich powieściach?
Graham Masterton: Większość z nas musi stawać twarzą w twarz ze strachem i trudnościami w naszym życiu i musimy znaleźć drogę, aby je przezwyciężyć. Myślę, że ludzie czytając o postaciach, które też muszą przezwyciężać podobne trudności, sprawia, że te historie są inspirujące i wciągające.
Libroteka.pl: W Pańskich utworach pojawiają się polskie wątki. Skąd pomysł na osadzenie akcji powieści w Warszawie czy Krakowie?
Graham Masterton: Na tyle, na ile jestem przekonany, Polska jest moim drugim domem; moje związki z nią są bardzo silne. Mój pradziadek był Polakiem i przybył do Brytanii, aby zostać znanym impresario teatralnym. O wiele bardziej istotne jest to, że moja ostatnia żona, Wiescka, była Polką i od momentu, w którym pierwszy raz przyjechaliśmy do polski w 1989 roku, zrodziły się między Polakami a nami, między krajem a nami, bardzo silne związki. Poza tym mam wrażenie, że Zachód nie wie, ile Polacy wycierpieli podczas drugiej wojny światowej i jacy byli mężni. Był czas, kiedy uświadamiałem to ludziom stąd.
Libroteka.pl: Czy jakieś polskie miasto może wkrótce liczyć na zaszczyt bycia tłem dla kolejnego utworu?
Graham Masterton: Byłem w Białymstoku i Olsztynie pierwszy raz w tym roku i świetnie się tam bawiłem. Podobała mi się tamtejsza atmosfera i myślę, że oba miasta mogłyby być interesującym tłem powieściowym.
Libroteka.pl: W ubiegłym roku wydawnictwo Replika wypuściło zbiór „Dziedzictwo Manitou” jako hołd oddany Pańskiej twórczości. Czy miał Pan okazję zapoznać się z zamieszczonymi w nim tekstami? Czy któryś z nich zrobił na Panu największe wrażenie?
Graham Masterton: Poznałem kilku pisarzy, którzy opublikowali opowiadania w tej antologii, ale niestety nie czytam w języku polskim, więc nie mogłem należycie docenić ich opowiadań. Jakkolwiek niesamowicie pochlebia mi fakt, ze uznali moje pisarstwo za inspirujące i znam osoby, które polskich pisarzy tego rodzaju literatury uważają za imponująco utalentowanych. Kiedy ostatnio byłem w Polsce, pewien pisarz dał mi jedną ze swoich opowieści przetłumaczoną na angielski i była znakomita.
Libroteka.pl: Właśnie w „Dziedzictwie Manitou” pojawiło się Pańskie opowiadanie „Obserwator”, zapowiadane jako jedno z najpotworniejszych opowiadań w Pańskiej karierze pisarskiej. Czy planuje Pan kolejne dzieło, które przebije obrzydliwością „Obserwatora” i słynnego „Eryka Paszteta”?
Graham Masterton: Zawsze staram się rozszerzać granice smaku w moich powieściach. Eryk Pasztet była pierwszą tego rodzaju ekstremalną historią. Wyzwaniem dla mnie jest napisać przeraźliwie odrażającą historię i jeśli to zrobię, to jest ona napisana trzy razy lepiej niż inne historie. Nie może być dosadna, niepotrzebna czy pełna przemocy, inaczej nie uszłoby mi to na sucho. Tak było z Erykiem Pasztetem opublikowanym po raz pierwszy w nowym magazynie horroru w Brytanii, nazwanym Strachy (Frighteners). Dzięki głównym księgarzom magazyn niezwłocznie zniknął z półek i zbankrutował.
Jedyną książką, za którą zostałem legalnie ocenzurowany, był How To Drive Your Man Wild In Bed (Magia seksu), zakazana w Irlandii w 1985 roku. Ta książka wraz ze 127 innymi pozycjami pozostanie na tej liście na wieczność.
Libroteka.pl: W tym miesiącu w Polsce wychodzą dwie Pańskie powieści – „Sekta” będąca wznowieniem „Holy terror”, a także „Susza”. Dlaczego warto po nie sięgnąć?
Graham Masterton: Obie są przygodowe i mam nadzieję, że będą stanowić doskonałą rozrywkę – a przy tym są aktualne. Sekta opowiada o fanatyzmie religijnym i tym, jak niektórzy przywódcy religijni szukają sposobności, aby zdominować świat. Susza jest o prawdziwym braku deszczu w Kalifornii. Ale niezależnie od dramatycznych przygód, w obu książkach występują najbardziej aktualne, polityczne sprawy… i na przykład Saskię, najseksowniejszą kobietę w najnowszej literaturze!
Libroteka.pl: Nad czym pracuje Pan obecnie?
Graham Masterton: Kończę Blood Money, która jest czwartą powieścią o irlandzkiej detektyw Katie Maguire. Pierwsze trzy: White bones, Broken angels and Red light odniosły sukces, ponieważ są to opowieści kryminalne dla czytelników, zwykle niesięgających po tego typu literaturę. Są to powieści twarde, o mocno zarysowanej fabule i postaciach, precyzyjne w temacie, jak na przykład opowiadające o molestowaniu nieletnich przez katolickich księży i nielegalnym handlu ludźmi, przerzucanymi z Afryki do Europy.
Chciałbym dodać, że ile razy jestem w Polsce, zawsze mogę liczyć na gorące przyjęcie, entuzjazm, co sprawia mi ogromną przyjemność. Gdyby tylko moja żona Wiescka, która odeszła trzy lata temu, mogła zobaczyć, jak jestem traktowany w Polsce − byłaby dumna z tego, że jest Polką.
Libroteka.pl: Bardzo dziękujemy za miłe słowa i za rozmowę!
Ogromne podziękowania dla wydawnictwa Replika i pana Roberta Cichowlasa za możliwość przeprowadzenia wywiadu z pisarzem.
Przypominamy, że do końca sierpnia w księgarni Libroteka.pl trwa „Miesiąc z Mastertonem” – z tej okazji liczne promocje, zakupy grupowe najnowszych powieści i konkursy dla miłośników horroru i prozy Grahama Mastertona. Więcej informacji na temat akcji na stronie: www.libroteka.pl/masterton
Leave a Reply